Podróż Foozy'ego i Jane'y

Skakaliście na wielkim wilku pośród lasów. Droga była bardzo długa, jednakże komfortowa.

Mówię do niej z ciekawością - A czy ty znałaś swoich prawdziwych rodziców? Bo mnie wychował pewien pustelnik, który znalazł mnie w lesie... - oglądam piękny krajobraz śmiejąc się

Nie, nie znałam. Mam jedynie siostrę... ale ona poszła w kierunku zła...

Odpowiedziała, na początku była lekko zmartwiona, potem znów odzyskała swój uśmiech

A na czym polega magia witalna?

Wasza rozmowa przypominała grę- Każdy zadaje jedno pytanie.

- Potrafię panować idealnie nad swym organizmem. Na razie jestem nowicuszem, jednak mój organizm potrafi wyleczyć się sam, z głębokich i tym podobnych, w ciągu paru sekund. Również umiem wykorzystać swe mięśnie w większym stopniu od każdego... - mówię dumny z siebie. Po czym pytam - A co umiesz dokładnie przywołać ? I czy ma magia nie jest magią kluczy???

Kobieta uśmiechając się odparła
Nie to nie jest magia kluczy. Mogę przywoływać każdego stwora, którego pokonałam, lub się z nim zaprzyjaźniłam. Magia kluczy ma ograniczenia. Te stwory mogę przywoływać, ile tylko dusza zapragnie... no chyba, że Energia Magiczna się wyczerpie.

- Po chwili przemyślenia wnioskuję, iż możesz mnie przywołać - śmieje się głośno. To chyba była prawda, przecież nie byłem człowiekiem... Spytałem - Dokąd się kierujemy, i co to za misja?

Kobieta uśmiechnęła się mówiąc[b]
Nie... Ty nie jesteś do końca stworem... Już Ci mówiłam! Kierujemy się do Livii, musimy zabić czarnych magów, którzy za pomocą magii zarażają drzewo świata. Trzeba je uleczyć... mistrz dał mi lekarstwo, jednakże najpierw trzeba ich wyplenić.
Jej mina zmieniła się w nieco bardziej poważną.

- Nie martw się, spokojnie ich pokonamy. Jakby co, obronię cię... - mówię uspokajająco do Jane. Cieszę się na wieść o walce, dawno już nie walczyłem, a mogę wypaść z wprawy. Na pewno będzie ciekawie...

Kobieta uśmiechnęła się, po chwili powiedziała do Ciebie

Nie potrzebuje ochrony... sama umiem się obronić. Jednakże będę potrzebować kogoś, kto pomoże mi szybko się z tym uporać. Ci ludzie są bardzo niebezpieczni...

- W obie z tych rzeczy nie wątpie...a kiedy tam dotrzemy? - mówię neutralnym głosem do Jane. Jestem już głodny, więc chcę jak naszyvciej dotrzeć do miasta i szybko coś zjeść.

za 4 dni
To jedyne słowa jakie udało Ci się usłyszeć. Po chwili dziewczyna dotknęła wilka, który momentalnie zniknął. Byłeś bardzo zaskoczony, spadacie... zauważyłeś jednak, iż chwilę pod wami znów się coś pojawiło. Był to ogromny żółw ze skrzydłami. Po chwili dziewczyna stając na jego skorupie powiedziała do Ciebie ochoczo
Tu rozbijemy obóz ^^

Zdezorientowy tą sytuacją, byłem w stanie tylko pokiwać głową. Mówię zdziwiony - Pierwszy raz widzę takie stworzenie....ale podoba mi sie - uśmiecham się i patrzę na tego dziwnego żółwia.

Żółw przemówił do Ciebie
-A, dziękuję. Większość osób się mnie brzydzi...
-Kame... wiesz, że ja tak nie uważam (odpowiedziała kobieta)

Mogłeś zobaczyć, jak kobieta zaczęła rozkładać namiot, trochę kiepsko jej szło - była dość słaba.

Pomogłem jej rozłożyć namiot. - Proszę...więc mam spać na wewnątrz czy nie będe ci przeszkadzał??? - pytam z lekko smutnym głosem. Nie wdziwiła mnie mowa żółwia, z powodu iż sam jestem nawet nie wiem czym.

Powiedziała do Ciebie

Jak chcesz... ja tam idę już spać bo jestem zmęczona... calutki dzień podróży.

Nagle zauważyłeś jak przyzywa kolejnego stwora. Był to dziwny długi i puszysty stwór przypominający lisa. Robiąc z siebie wygodny 'materac' czekał, aż jego pani się na nim położy. Kobieta położyła się od razu, zasypiając.

Patrząc na nią, zmieniłem się w zwierzęcą formę, i poszedłem spać koło niej. W tej formie, nie groziło mi zimno. Jednak i tak po godzinie wybrałem formę hybrydową, i opatuliłem się swym bujnym ogonem...

Słyszałeś tylko cichy szept żółwia. Dla zabicia czasu śpiewał on dziwną melodię. Kobieta nic nie słyszała zatopiona w futrze zwierzaka, jednakże Ty nie mogłeś przez to zasnąć.

Siadam na brzegu żółwia i mówię do niego - Nie przedstawiłem się, jestem demoniczny lis Froozy, mag Witalny... - czekam na jego odpowiedz

Żółw uśmiechnął się do Ciebie bardzo uprzejmie

Aaa... witam, witam... cóż... mamy dziś piękne niebo, nieprawdaż?

Widać było, iż żółw nie lubi być samotny...

Spojrzałem w górę i powiedziałem - Racja....piękne gwiazdy. Jestem ciekaw, jak poznałeś Jane? Nie możesz zasnąć więc przynajmniej porozmawiajmy.

Żółw głośno westchnął

Taaak... to było wspaniałe popołudnie, pamiętam do dziś. Kąpałem się wtedy w oazie na środku oceanu, gdy nagle do oceanu spadło dziwne coś. Po bliższym poznaniu.... To była Jane'a. Ponoć powietrzni piraci wypchnęli ją z powietrznego okrętu... wtedy zdecydowałem się pomóc jej zemścić... Potem zostaliśmy przyjaciółmi...

Opowiadał spokojnie żółw... 'drętwym' głosem

Słuchałem udając przejętego. Myślałem - Ciekawe....chyba należała do piratów. Zaprawdę ciekawe.... - dalej siedziałem patrząc na żółwia

Żółw powiedział do Ciebie spokojnie

Ona się wkradła na ten statek, ponieważ nie miała pieniędzy na transport...

Jego głos był spokojny, opanowany. Przedłużał on samogłoski, przez co każde słowo było dłuuuuuuuugieeee.

- Taaaa.... ale w końcu jest przecież demonicznym gepardem. Jak oni ją złapali, albo się dała, albo miała ogromnego pecha. - mówię zaciekawiony, mnie wiele razy ścigali. I dzięki formie zwierzęcej, nigdy im się nie udało...

Żółw odparł zaskoczony

Żadnym gepardem! Panterą!... Wiesz Piraci są bardzo silni, mimo jej przemiany byli oni po części magami, a Jena była dopiero adeptką...