Froozy oraz Jane, podróż latającym żółwiem Livia-Serimi

First topic message reminder :

- Hmmm...pomyślmy...jego broń potrafiła wytworzyć wiele ostrzy, jak i modyfikować dowolnie swoje ostrze. Czyli że teraz ja mogę tak robić?? - mówię zamyślony, wciąż patrząc w niebo.

Żółw uśmiechając się powiedział

Powodzenia... nie powinieneś tylko się za bardzo forsować.

Po chwili Jena wyczarowała węża. Nie był on normalny. Był on większy od człowieka, a w rękach miał olbrzymie ostrza. Po chwili Jena podała mu dziwną miksturę mówiąc

Jeżeli z nim wygrasz dostaniesz to.

Była ona bardzo tajemnicza.

Zdziwiony tym wyjmuję powoli swą Naginatę...mam walczyć z wielkim wężem? Jak chce to niech będzie. Ustawiam się w pozycji defensywnej i oczekuję jej ruchu...

Po chwili Jena Podeszła pod głowę żółwia, zaczynając z nim rozmawiać o 'pierdołach'. Po chwili zauważyłeś, że wąż ma na plecach jeszcze 3 ogromne ostrza. Po chwili dość głośno stękając i sycząc wyrosła mu druga para rąk. Łapiąc ostrza spojrzał na Ciebie z pogardą. Po chwili na jego plecach zostało ostatnie największe ostrze.... ale po co mu one? Miał on także dziwne błoniaste nogi. Odrzekł do Ciebie

Zaczyyynaj Ciepło Krwisssssty...

Wpatruje się w swego wroga, wyszukuje słabego punktu...w tym czasie obracam swą bronią w ręku i próbuję sobie przypomnieć co mi mówił żółw onowych mocach...

Wąż nie mogąc się doczekać wzniósł się na swym ogonie. W powietrzu podpierając się na owe... kończynie?! zaczął medytować. Tak przynajmniej to wyglądało. Chwilę potem na około niego, jego ostrza zaczęły krążyć. Widziałeś, jak wyciągnął z kieszeni butelkę od Jeny, po czym obwiązując ją językiem schował w sobie uśmiechając się do Ciebie. Chwilę potem zauważyłeś, jak ostrza owego węża się kopiują tworząc niezłą gromadkę latających na około niego sztuk broni białej.

Skupiam swą magię na swej broni poczym patrząc prosto na niego mówię - Mokusei suchīru... - tak nazwałem swój nowy atak, zmieniający stal w drewno...

Na razie Twa naginata stała się na ułamek sekundy drewnem. Cóż to mogło znaczyć?
Po chwili już zrozumiałeś... Aby wykonać tą Technikę musisz dotknąć stali i wtem ją wykonać. Po chwili żmij tylko rzucił trzema mieczami. Leciały w Twym kierunku z ogromną prędkością.

(+ Nowa Technika!
-EM zależne od ilości zmienionych roślin/stali.)

Unikam ich wysokim skokiem ku górze. Poczym kieruję się sprintem w jegoż stronę. Broń trzymam w lewej ręce z tyłu. Próbuję wykonać uderzenie od góry, jeśli zblokuje ostrzem, używam swej nowej techniki...

Wąż tylko syknął coś mówiąc. Na około niego jego miecze zaczęły latać jak oszalałe tworząc dość silny pancerz. Wszystkie ostrza przeleciały pod Tobą. Gdy uderzyłeś ostrzem o jego ostrza, w mgnieniu oka wszystkie zostały zablokowane. wyglądało to tak, że nie mogłeś nim poruszać w żadną ze stron. Wąż zaczął wyciągać ogromne ostrze, które do tej pory grzecznie zwisało na plecach.

Pamiętaj o innych możliwościach Twego ostrza
~Interfall

Uśmiecham się i mówię powoli - Rongu kuroho... - ostrze mej broni wydłuża się, lecąc centralnie w klatkę piersiową jaszczura.

Ostrze przebiło owego stwora, po chwili wszystkie miecze z całej siły uderzyły w jedno miejsce naginaty. Ta pękła odłamując swe ostrze. Czyżby kolejna naginata zniszczona? Nie. Po chwili wróciła ona do swej pierwotnej formy. Odkryłeś, iż potrafi ona także się regenerować. Po chwili wąż stworzył z ostrzy dziwną kopułę, ochraniając się nimi. Zauważyłeś tylko dziwne zielone światło wydobywające się przez maleńkie szpary w kopule[b]

Nie zdołasssz tego przebić! Gdy tylko ssssię uleczę, będziesssssssz przegrany!

Podsumowanie:

Froozy - 10 EM

Perfidnie się uśmiecham i łapię mocniej mą Naginate. Uaktywniam Plenitude Da Vida, poczym robię wysoki skok ku kuli. Gdy już jestem prawie przy niej, robię zamach i z całej siły uderzam, w tym momencie mówię jedynie - Mokusei suchīru... - i jego kula zmienia się w drewno...Następnie wyprowadzam kolejny cios by ją zniszczyć...

Zdziwiony Jaszczur Usunął tylko swe drewniane ostrza, które mu przeszkadzały. o kilku chwilach zdjął ze swych pleców ogromne ostrze... wyglądem przypominało perską szablę. Zaczął biec w Twym kierunku, po chwili Dobiegając do Ciebie zaczął ciąć podłoże- skorupę żółwia. Po chwili z tych właśnie miejsc zaczęły wychodzić dziwne dłonie próbujące Cię chwycić. Po kilku chwilach jaszczur zaszarżował z powietrza wykonując ogromny skok.

Robię wysoki skok ku górze, by uniknąć tych dziwnych łap. Następnie aktywuje po raz drugi Plenitude Da Vida i lecę w stronę jaszczura. Broń ma przygotowana już jest do prostego cięcia, od lewej...

On tylko szepnął

Kogai-Kessu!

Po chwili wymachując swą bronią stworzył wiele wcięć w ziemi, z których wychodziły owe ręce. Po chwili syknął pogardliwie nie wychodząc z swego 'bezpiecznego kręgu'.

(Wybacz, zapomniałem odjąć wcześniej

-30EM)

Zacząłem już spadać, wykorzystałem prawa fizyki, by zwiększyć swą prędkość. W tym samym momencie przygotowałem się na atak wydłużenia ostrza, mej broni. Jednak zamiast celnie wbić je w organy witalne, zamachnąłem się i wykonałem ukośne cięcie. Trafienie powinno spowodować dotkliwe rany, i najpewniej koniec walki...

Niestety ręce zaczęły chwytać Twe ostrze. Jednakże robiły to w jednym miejscu trzymając, je tylko prawie z brzegu. Wasze sił kumulując się, złamały ostrze. Ty poleciałeś na dół, upadając ostrze natomiast prześlizgnęło się przez ciało węża, przecinając mu przy okazji ręce po jednej stronie. Wkrótce jego długie ostrze, które okazało się być Halabardą, upadło tuż przed Tobą.

Wykonuję kolejną szarżę w stronę te płaza...Wystawiam Naginatę w jego stronę i biegnę. W odpowiednim momencie robię wysoki skok, i wydłużam ostrze, by wbić mu je w jelita ]:->...

Kiedy tylko wydłużyłeś swe ostrze, jaszczur uniknął tego, wysuwając ogromny język złapał za halabardę. Po chwili wszedł do swego 'kręgu bezpieczeństwa', ręce zaczęły go osłaniać tworząc Dziwną kopułę. Po chwili zauważyłeś jak z szpar między rękoma zaczyna dochodzić znów zielone światło...

Wyjmuję swą zasłużoną różdżkę od żółwia, i wypuszczam ogromny strumień ognia w jego stronę...poczym biegnę z przygotowaną Naginatą na ostateczne cięcie...

Ogromny piorun ognia, spalił wszystkie ręce, trafił także w biednego jaszczura, spalając mu znaczną część skóry na nogach. Czekał on bezbronnie na Twój ruch nie mogąc się podnieść. Ręce powoli opadały, a jaszczur spróbował się podnieść na swej halabardzie, robił to bardzo powolnie.

Zacząłem szarżować na niego. Gdy byłem blisko, podcięłem mu nogi, by padł na ziemię. Poczym wbijam mą broń około 20cm od głowy mówiąc - Koniec walki...

Po chwili zauważyłeś, że wstał, opierając się na nogach upuścił halabardę, po chwili łapiąc ją w ogon, chciał Cię uderzyć, jednakże przycinając mu nogi upadł. Po chwili uśmiechnął się mówiąc

Nieźle.... Ciepło Krwisssssty....

Wyjął z brzucha miksturę, podając Ci ją. Po chwili uleczył się i wrócił do swego wymiaru.

Pytam się zaciekawiony Jane - Co to za śmieszny płynik, o który musiałem się nasapać ? - poczym usiadłem po turecku i przyglądałem się fiolce...

Jena uśmiechnęła się mówiąc

Wypij to zobaczysz.... heh!

Żółw tylko spojrzał uradowany, zaistniałą sytuacją, bowiem bardzo lubił walki.