Pole Treningowe #3947662 (misja)

First topic message reminder :

Pole Treningowe...

Dziewczynka przerażona odsuwa się od ciebie, i przywołuje ognisty miecz... Szarżuje na ciebie...

Stojąc w widmowej formie powiedziałem podniesionym głosem

Zadałem Ci pytanie!

Nami odsunęła się od ciebie mówiąc - W sumie nie wiem, mogę się nauczyć chyba każdej magii.... - poczym jej ręka zmieniła się w magiczną stal, która cię trafiła w brzuch(?!)

Interfall był pod wrażeniem... znała kilka typów magii, jednakże w żadnym nie będzie dobra. Tworząc pod nią czarną dziurę, w innym wymiarze wyssał jej Energię, po czym wypluł ją obok siebie mówiąc

Wiesz... Obawiam się, że lepiej by było gdybyś się skupiła na konkretnej magii.

Po chwili zamieniając się w kota podszedł do niej pytając się

Lubisz kicie?

Obserwował walkę Mariana.

- Tak lubię koty... - mówi uśmiechnięta. Po czym biorąc Cię na ręce patrzy na walkę Mariana i Jeka

Patrząc na nich myślał kiedy to się skończy... mając cichą nadzieję, iż Marian wygra, z zaciekawieniem czekał na wynik.

Walczyli oni dość długo, widać iż Marian wygrywał. Do czasu gdy Jake przywołał srebrny, kotki miecz. Jakimś dziwnym sposobem, zawsze nim trafiał w stwory Mariana. Nagle ujrzałeś złoty błysk, to twój faworyt przywołał swego najzacniejszego potwora - Lillend.
Była to piękna, piersiasta, naga syrena ze skrzydłami. Miała w ręku małą harfę i złoty miecz. Przemówiła - witam Marianku, widzę że masz kłopoty skoro mnie przyzwałeś...dobrze więc... - ruszyła szyciej niż sądziłeś. Jej złoty miecz przeciął ostrze Jake'a jakby było to masło.

Interfall przeciągając się na rękach Nami powiedział

Już ją lubię! ^^

Śmiejąc się obserwował dalszy wynik walki.

Lillend'a odsuwa się od Jake'a poczym zaczyna grać na harfie...z tego zapewne powodu Jake pada na ziemię i nie może się ruszać...

Interfall krzyknął Ucieszony[b]

Ludzie Ludzie! Dzisiejszy trening uznaję za zakończony... Nami i Jake możecie wracać do siebie... Marian... Ty zostań, pójdę na chwilę do Pani rektor, a Ty tu poczekaj.

<zt>

Nami oraz Jake. oboje zdezorientowani pokazem Lillendy wyszli z sali. Jednak Marian któryjest śmiertelnie przerażony mówi coś na ucho swej wojowniczce która po chwili znika...

Przychodząc do sali uśmiechnął się do Mariana

Hej mistrzu... słyszałem, że mieszkasz sam w tej akademii...

- Taaaaaaaakk - odpowiada smutny i przestraszony jak zawsze

Uśmiechając się do niego powiedział

A może... nie chciałbyś pójść ze mną? Wiem, że nie zastąpię do końca Ci rodziców, ale mimo wszystko uważam, że w Magnolii wraz z wszystkimi magami z Fairy Tail, Twoje życie będzie o wiele bardziej radosne i przepełnione szczęściem ^^

Usiadł koło niego przytulając go do siebie...

Chłopak pierwszy raz na twych oczach uśmiechnął się i powiedział - Doobrze - nawet przestał się tak jąkać..

Wstając powiedział do chłopaka
To Chodźmy powiadomić Panią Rektor... musi się dowiedzieć.
To co idziemy?
Wziął chłopca na barana i odszedł z ouran.
<zt>